Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie — za dwa.
— Jak to? kiedy i tak za dwa jechać miałem.
— Bo też dwie kąpiele na dzień, nie są to co dwie kąpiele na dwa dni.
— Dla czego?
Lekarz musi znowu usiłować wyłożyć to choremu, co nie zawsze łatwo.
Przez tych kilka miesięcy brania wód, lekarz jest nieustannie w utrapionéj pracy. Proszą Pana tu — proszą Pana tam — odwołują od jedzenia, sen przerywają, płaczą, lamentują, niecierpliwią się, zrywają, a nadewszystko nie słuchają. W nocy potrzeba pisać instrukcje dla odjeżdżających, w dzień radzić przybyłym. W dodatku lekarza często o tysiąc jeszcze ubocznych potrzeb pytają, nudzą, napadają. Szczęśliwy, kto w tym wrzątku wytrwać potrafi.
Lekarz jest piérwszym znajomym i piérwszym przewodnikiem w Druskienikach, on często w dodatku aby chorych wyprawić do domu, pieniędzy im jeszcze daje na drogę, i często ich nie odbiera.
Zaspokojenie materjalnych potrzeb życia w Druskienikach, chociaż jest zapewnione, nie zawsze jednak z zadowoleniem przybyłych. W istocie