Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie można, Pani Dobrodziejko.
— Dla czegoż je Pan N.?
— Bo jemu to potrzebne.
— A mnie?
— A Pani szkodliwe.
— Dla czegoż mnieby miało być szkodliwe?
Ciężka zaiste odpowiedź; proszęż to wytłómaczyć kobiecie, która niéma pojęcia najmniejszego Medycyny, i człowieka od człowieka rozróżnia tylko po mniéj więcéj dobrze uszytych sukniach lub jasnéj albo ciemnéj bródce, złotawych i czarnych lokach?
— Doktorze! czemu mnie wody skutku nie robią?
— Pani — to przyjdzie.
— Ale kiedyż to przyjdzie?
— Nie wiém; może dopiéro w kilka tygodni po powrocie do domu.
— Jakże to może być?
I znowu tłómaczenie zaiste bardzo trudne!
— Doktorze, ja muszę jechać, będę brać po dwie wanny na dzień.
— Bardzo dobrze Pani Dobrodziejko.
— I będę mogła wyjechać za tydzień.