Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

26
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Jaki grzech?
— Wieszże co to są kolacye u komandora?
— No! cóż to może być? niestrawność w najgorszym razie.
— Byłeś tam kiedy?
— Dotąd jeszcze nie... alem już doprawdy ciekawy.
— Nie sposób, żebyś nie słyszał, że to są orgie.
— Przecięż tam wszyscy bywają?
— Tak, ale ja nie radabym, żebyś ty tam bywał! odezwała się starościna z przyciskiem.
— Cóż? czy nie mam ospy szczepionéj? zapytał hrabia urażony: boisz się, żebym jéj tam nie dostał? Zawszeż mam być dzieckiem trzymaném na pasku?
Słowa te trochę żywo wyrzeczone, tak były niesłychaném zuchwalstwem w ustach posłusznego dotąd i potulnego małżonka, a cichego człowieka, że hrabina przelotnie na niego spojrzawszy, przerażona, umilkła nagle.
Przeszła się po pokoju trąc czoło, zagryzła usta, widocznie namyślała się, co ma z nim począć, gniewać się, czy udać, że nie rozumie wymówki, upierać się, czy ustąpić.
Ważność tych wyrazów, tego kroku, nie uszła jéj kobiecego przeczucia. Uznała po chwili za właściwe wyczekać, wprzódy się dobrze rozpatrzyć, rozpytać, rozsłuchać, a na ten raz tylko lekko pokazać się obrażoną...
— Na takie pytanie, rzekła zimno, nie ma odpowiedzi: — tylko dzieci prowadzą się na pasku, a kto jest dzieckiem, ten sam sobie winien. Rób co ci się podoba, przekonaj się dotykalnie czy ten świat lepiéj znasz odemnie, czy sam sobie w nim bez mojéj po-