Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

312
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Maluta obraził się nieco, ale załatał gniew poprawując żaboty.
— Kiedyż nareszcie doczekam się jego i nieboszczyka mego męża?
Pan Floryan na to wyrażenie szeroko oczy otworzył. Był bez przesądów, jak na ów wiek przystało; ale jednakże wspomnienie o nieboszczyku, o którego przyjeździe on miał wiedzieć, jako złe praesagium go dotknęło. Ci, co w ośmnastym wieku nie wierzyli w Boga, wierzyli w przepowiednie i czary.
Uśmiechnął się tylko, ale pani Krzysztofowa powtórzyła pytanie:
— Domyślam się już wszystkiego, rzekła: chcą mi zrobić siurpryzę... WPana nieboszczyk wysłał na wzwiady... tak? Nie wolno ci mówić kiedy ś. p. mój mąż przyjedzie, ale wolno może powiedzieć, jak się ma syn mój pan kasztelan?
— Mów co chcesz, ale gadaj zaraz! podszepnął trącając go łokciem Dyogenes. Winniśmy poszanowanie dla wielkich boleści i ich skutków. Czołem przed nią... mości panie!
— Ale cóż powiem?
— Mów co ci się podoba, bylebyś ją pocieszył.
— No, jakże? zapytała Krzysztofowa — tajemnica?
— Tak jest, Pani Dobrodziejko, odezwał się wreszcie p. Floryan: nie wolno mi o tém mówić.
— Może chcesz WPan obejrzeć dom, który naprędce kazałam wybudować na przybycie pana kasztelana. Wcale będzie wygodny.
— Wierzę zupełnie, i nie potrzebuję się o tém przekonywać.
— Ponieważ kasztelan będzie miał zapewne z sobą