Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

137
DOLA I NIEDOLA.

Słowa te wyrzekła z przerażającą zaciętością.
— Chcesz, ofiaruję ci przymierze! dodała. Ty i ja mamy żal do tego człowieka; weźmyż się za ręce, aby go zgnieść. Niech padnie, niech się rozbije, niech żebrze litości, abym mu mogła drzwi zamknąć i rozśmiać się z jego nędzy!
— Krzysiu! zawołała przerażona Julia: za cóż ty na nim mścić się będziesz? za swoją własną omyłkę?..
— Za co? ja wiem! krzyknęła Krystyna namiętnie ze wzrokiem ognistym: za to, że chciał mnie upokorzyć i zwyciężyć. Znasz kobiety naszego domu?... znasz ten ród nasz, który wszystkiemi drogami umie dążyć do celu?.. Nie skłamię mojéj krwi, nie postąpię inaczéj. Jak ty nie możesz zaprzestać kochać, ja nie potrafię przebaczyć!... Mierz moją namiętność swoją własną, one są do siebie podobne: ty tak kochasz, jak ja nienawidzę.
Obie zamilkły.
— W tém wszystkiém — zaczęła znowu po chwili Krystyna — jest dla mnie jeszcze niezbadana tajemnica, którą odkryć muszę. Ktoś, nie wiem jeszcze kto, dał mu oręż przeciwko mnie, myśl i środki do wykonania tego pięknego planu; on był tylko czyjémś posłuszném narzędziem.... Kto? nie wiem dotąd — mówiła Krystyna — kto? czy ten pan Floryan, który pierwszy mi go bałamucić zaczął? czy ludzie, co go za jakieś narzędzie polityczne użyć chcieli, a wiedzieli, że w moich ręku mojém tylko jest, i służyć im nie będzie?.. Pozostaje mi dojść jeszcze kłębka téj nici czarnéj.
Rzuciła bystrym okiem na Julię, jakby jéj chciała dać do zrozumienia, że ją posądza także, ale to przemówienie milczące nie zostało zrozumiane; Julia nie wzięła go do siebie, i odparła zimno: