Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

136
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Nie mów mi tego, odezwała się po chwilce: wiem wszystko, znam go, ale cóż skargi pomogą?
— A! nie bierz mię za egoistkę, nie przyszłam do ciebie ze skargą, rzekła Krystyna. Chciałam, jeśli jest jeszcze w twém sercu resztka jaka miłości dla niego, wyrwać ci ją i oswobodzić cię. Takiego potwora kochać niepodobna... to występek!...
Julia wstała uśmiechnąwszy się dziwnie, twarz jéj ożywiła się, z goryczą jakąś tęskną odpowiedziała:
— Krzysiu, posłuchaj! nie mów nigdy o miłości: jest to jedyna rzecz w świecie, o któréj ty sądzić nie możesz... Czy myślisz, że może powstrzymać od kochania to, że przedmiot miłości nie jest nas godzien?... Ślepa, namiętna, bezrozumna, cożem ja winna, że kocham? Widzę wady, brzydzę się charakterem, lituję nad ułomnością, a kocham; więcéj ci powiem, pogardzam i kocham, gniewam się a kocham. Mogę pracować nad sobą, by o nim zapomnieć: próżnobym usiłowała tę miłość zamienić w obrzydzenie i wstręt.... Czyż ja go nie znam?
— Nie! tak jak ja, ty go jeszcze nie znasz! Był dzieckiem gdyś go wzięła ujęta jego wdziękiem; teraz jest mężczyzną i postępuje z rozmysłem: gotów ciebie, mnie, świat, podesłać sobie pod nogi, byle iść coraz wyżéj a wyżéj!
— Lituję się, Krzysiu, ale wiesz jak to się kocha? Być dla niego ofiarą, być mu podnóżkiem, to rozkosz jeszcze!...
— To jest po prostu szaleństwo! odparła Krystyna: ja się będę mściła tylko! Tak! to nie jest czcze słowo. Rozstaliśmy się czyniąc umowę, któréj warunków dotrzymam: ale nie obowiązałam się do tego, że mu przebaczę, i nie przebaczę!