Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

104
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

ich pałacu, a że Julia sama szczególną nad starcem chciała mieć pieczę, postawiono go na dole od dziedzińca, w pokoiku, do którego ona łatwo znijść mogła. Ludzie wychwalali, pod niebiosa wynosząc jéj anielskie serce, jéj miłosierdzie dla starego chorobą złamanego człowieka, którego gdzieś ginącego z biedy odszukała. Szkatułka cześnika pojechała z Julią, i bardzo wierne ręce wniosły ją i postawiły przy nowém łożu chorego.
Cześnik wszakże był niespokojny, że jakoś ciężką się wydawała.
— To stare żelaziwo — rzekł do służącego, pokaszlując.
Przenosiny nie przeszły bez kłopotu, bo człowiek taki jak cześnik niełatwo się rusza. Skąpstwo tysiące rodziło w nim niepokojów; obawiał się, aby najmniejszy szczątek po nim nie został, nie zginął; zabierać kazał flaszki od lekarstw, chciałby był niemal zabrać śmieci z izby w obawie, aby się tam w nie coś mogącego mieć jakąś wartość nie wmieszało. Przed rokiem zatoczył się był trzygroszniak nowy, gdy płacił komuś, pod sprzęty; szukano go przez dwa tygodnie i nie znaleziono. Wychodząc teraz z mieszkania, cześnik na nowo kazał po uprzątnieniu szukać jeszcze tego trzygroszniaka, i niepokoił się, aż mu Julia kazała inny podrzucić... Rozpatrując się w nim, dostrzegł wszakże, iż był innego stempla i roku; ztąd nowy niepokój i zgryzoty, że trzygroszniaki tak po ziemi się walały... Szukano jeszcze.
Mała to była próbka biedy, jaką z nim miano; ale nareszcie wszystko aż do potłuczonych butelek przewiozło się, ustawiło, i wyrostek ucieszony przemianą, dowodził, że tu im daleko lepiéj będzie. Julia przyszła obejrzeć, przysłała mu syropu malinowego, życzyła