Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w godzinie, gdy oni drgają namiętnościami politycznemi, gdy głowy są zmącone, serca podraźnione, uwaga odwrócona, umysły znużone — wyrok pada namiętny i niesprawiedliwy...
— Przyszłość go niechybnie zmieni, jeżeli dzieło tego warto, odezwał się profesor. Przypomnijcie sobie losy jednego z największych poetów świata, jeżeli nie największego — Shakespeare’a. Współcześni go cenili jako zręcznego przerabiacza popularnych tematów, po zgonie zapomniano o nim zupełnie, trzeba było wieków, aby się na geniuszu poznano... Ale uznanym on został, pomimo wszystkich naleciałości wieku, przylgłych do klejnotu brudów i śmieci, wyszpoceń poprawiaczy i omyłek kopistów...
— To pociesza w istocie — odparł Adrjan, wcale nie czując się przechwalonym zbliżeniem do Shakespeare’a.
— Shakespeare — podchwycił hrabia — to z innych względów woda na moje koło. Poezya jego wcale tak oranżeryjną i obmyślaną nie była, jak wy ją mieć chcecie. Płynęła ona z niego bezwiednie; przerabiał kroniki, wciągał do niej dosłownie całe sceny z Plutarcha, a mimo to przez jego czeluście z tej rudy bezbarwnej wypływało najczystsze złoto.
— Darujcie mi, przerwał profesor — każdego potrzeba mierzyć łokciem jego wieku. Gdzież były naówczas teorye sztuki i pojęcia jasne jej warunków? a to co Shakespeare w Hamlecie i innych dramatach mówi o sztuce, dowodzi, że ją nad wiek swój pojmował zdrowiej i jaśniej.
Marjan ruszył ramionami.
Adrjan zatopiony w sobie chodził ciągle to występując na balkon, to kryjąc się w głębi ciemnego pokoju, który z obawy komarów pozostał bez światła.
— Ale ty mi, kochany Adrjanie — odezwał się profesor zwracając ku niemu — powiesz coś wreszcie o poemacie swoim. Daję ci słowo, że to, czego się dowiem, pozostanie we mnie, z nikim się tem nie podzielę.