Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Profesor nie odzywał się, słuchał bacznie i z rozkoszą.
— Pozwólcie mi chudzinie rzec słowo — przerwał hrabia. Przypuszczam, że teorya doskonała, ale w praktyce lękam się, aby zbytnia troskliwość nie zabiła wychowywanej rośliny. Któż zaręczy, że hygiena duszy taka a nie inna, da te a nie inne skutki?
— Jedno proste bardzo prawidło — odparł Adrjan: — z czystego tylko źródła kryształowe płyną wody. Nie trzeba go mącić żadną namiętnością, trzeba być wielkim człowiekiem, aby być wielkim poetą.
— Wpadamy na bezdroża! zawołał Marjan. Stu poetów ci postawię, których za wzory cnoty i czystości wcale postawić nie można.
— Zgoda na to, ale ściśle wnijdź w ich dzieła i życie, a przekonasz się, odparł Adrjan, że byliby stokroć większymi, gdyby ludzkie słabości sił im nie odjęły, nie zaćmiły wzroku.
— Zlituj się — przerwał hrabia — tym sposobem poezya stałaby się zimną nauką moralną.
— Przepraszam — odezwał się Adrjan — poeta wszystko odczuć musi, umieć odmalować zbrodnię, unieść się namiętnością, przeniknąć do głębi wnętrzności ludzkich, lecz żeby miał tę władzę, ten dar jasnowidzenia, wyżej stanąć nad świat, który cały przenika.
— Zatem anachoretą poecie być potrzeba — zamknął Marjan kłaniając się, bo ile razy argumentów mu brakło, zastępował je ukłonem.
— Cóż profesor na to? zwrócił się do milczącego.
Sieniuta nad filiżanką herbaty siedzący, patrzał i słuchał z pogodą na czole; teorye wygłaszane nie zdawały się go zadziwiać.
— To pewna, rzekł spokojnie, że co nam Adrjan wygłosił tu, z takiem przejęciem i głębokiem przekonaniem, jest rzeczą piękną. Ale poezya to kwiat, który rośnie różnie i rodzi się często, gdzie go nie posiano.
— Na godzinę — odparł Adrjan żywo. Poezya dzika