Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Utwierdziło go to w poczuciu siebie samego poetą. Słyszał wewnątrz duszy głos Dajmona, który mówił doń: — Wstań a idź, rzuć wszystko! jesteś powołany! — Temu rozkazowi nie myślał się opierać; starał się tylko wybadać, zrozumieć, co mu czynić należy, aby misyę swą spełnił.
W młodzieńczych wyobrażeniach ludów i ludzi wielkość się zawsze przedstawia najprzód nie jako doskonałość w drobnem, ale jako rozmiarami potężna olbrzymiość. Adrjan więc chcąc być poetą wielkim, powiedział sobie, że musi stworzyć poemat w rodzaju tych indyjskich, których pieśni się liczą na seciny a wiersze na sta tysiąców.
Tak samo zupełnie Lamartine w pewnej chwili życia swojego, gdy Medytacye dały mu poznać, że jest poetą, chciał się stać olbrzymem poezyi, kreacyą sturamienną — która później w głowie jego zamarła.
Adrjan miał talent niezaprzeczony, może istotną iskrę geniuszu nawet — wszystko się na to składało, aby ona w jasne płomię rozgorzała. Sprzyjało to nawet przyszłemu poecie, że o doskonałość się kusząc, z próbami w początku niedojrzałemi się taił; cząstkowo się nie dawał poznać nikomu i niezrażony niczem, z ufnością w siebie szedł coraz bardziej upajać się natchnieniem i potęgując je w sobie.
Była to chwila, gdy poezya byronowska panowała światu, — choć nic i z dawnych poetów nie było obce Adrjanowi — te pieśni, w których drgało uczucie rozognione i myśl wieku żywa — najsilniej nań podziałać musiały. Młodość czyniła to nieuchronnem. Wpływ jednak byronowski raczej nieświadomie niż z wiedzą jego i wolą, działał na młodego poetę. Nie przyznawał się do tego sam przed sobą.
Wielki poemat Adrjana, w jego pojęciu, miał daleko prześcignąć angielskiego wieszcza. Chciał w nim całą ludzkość pomieścić, całe jej dzieje, nie domyślając się tego, iż słońce całe odbija się w kropli