Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po wyjeździe wdowy, Adrjan w tem nazbyt dlań obszernem mieszkaniu, pozostał sam do czasu, nie chcąc go zmieniać, bo na myśli miał podróż wschodnią. Wiosna już była skwarna, dywany podarte pozdejmowano z podłóg mozaikowych, żaluzye stały cały dzień pospuszczane dla chłodu. W tym pół mroku przypatrując się sobie dawni towarzysze, po wielu latach na obczyznie zmienieni w najserdeczniejszych przyjaciół, jakimi nigdy nie byli — stali obaj z siebie szczęśliwi.
— Ale jakimże sposobem mogłeś się o mnie dowiedzieć hrabio kochany? — zawołał Adrjan po pierwszych powitaniach. Nie pojmuję! Tu mnie nikt nie zna, nikt nie wie i nie umie wymówić mojego nazwiska. Unikam wszelkiego stosunku z ludźmi i światem.
— A! rozśmiał się Marjan — wyobrażasz sobie fałszywie, że możesz gdziekolwiekbądź zachować incognito! Poeta, którego sława brzmi już w ustach wszystkich — nigdzie się ukryć nie może. Wy jesteście jak ubłogosławieni, których obcy po aureoli poznają. Serca i oczy gonią za tobą.
Adrjan, którego to dosyć przyjemnie łechtało, ruszył ramionami.
— Poeta! zawołał — ale ja jeszcze prawa nie mam do tego imienia, wielce spospolitowanego, a w istocie znaczącego tak wiele jak kapłaństwo. Ani trzech moich wierszy nikt nie czytał, ani trzech myśli moich nikt nie odgadnął — nikt mnie nie zna! Co się w mojej duszy rodzi, o tem wie tylko Bóg jeden i — ja.
Marjan słuchał z wielkiem wytężeniem, ze czcią, z uwagą.
— Poezya — kochany Adrjanie, odezwał się poważnie — ma woń przenikającą, która ją zdradza. Mogę ci zaręczyć, bez pochlebstwa, że vox populi już ci zawczasu, przeczuciem niemylnem, pierwsze miejsce naznacza na naszym i europejskim Parnasie, obok Goethego i Byrona. Objawienie się twoje zwiastują już proroczo...