Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

służący podstąpił bliżéj i z nowym uśmiéchem zawołał.
— Jeszcze nie dawno! o! jeszcze niedaleko! Nawet widać na długiéj grobli światło.
Matylda musiała podbiedz, prosić i prawie gwałtem go wyprowadzić, ruszającego ramionami i niepojmującego, dla czego został wyprawiony, kiedy tak się dowcipnie znalazł i przytomność panu przywrócił.