Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zdrowa, ruszaj w świat! z Panem Bogiem. Otóż i cała historja. — Teraz żyję sobie uczciwie, po kawalersku, przyjechałem za interessami do Lublina i siedzę już drugi miesiąc.
— Masz zapewne jaką sprawę?
— Tak, sprawę! Bo któż teraz spraw niéma! A! wiesz co, kończmy butelkę i chodź na wieczór do mnie, będę dziś miał kilku przyjaciół.
— Bardzo cię przepraszam, ale to być nie może, moja kuzynka jest trochę chora, nudzić się musi sama; mam obowiązek dotrzymywać jéj kompanij.
— A! co tam, to choć na chwilkę do mnie na momencik! Co tam szkodzi. — Proszę cię bardzo, jeszcze do niéj powrócisz. Co tam te kuzynki! znajdziemy kuzynek ile zechcesz!
Adolf na te słowa zarumienił się cały, uśmiéchnął przymuszenie, mruknął cóś niewyrozumiałego pod nosem i poszli.
Pan Juljusz stał na Krakowskiém Przedmieściu niedaleko Kapucynów, na piérwszem piętrze bardzo pięknego domu. Pokoje mieszkania jego, były odświéżone, posadzki świécące jak szkło, kryształy, srébra, porcelany, brązy roz-