Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tość i ciekawość obudzić musiało... i to mnie powoduje, żem się ośmieliła objaśnienia szukać u duchownego ojca...
Mówiąc to, piękna pani mięszała się niezmiernie, głos jéj słabł, wysilał się, powracał; podnosiła i spuszczała oczy. Staruszek słuchał nie przerywając z wielką i bystrą uwagą. Nie zdawał się jeszcze domyślać o co chodziło.
Po chwili milczenia podróżna mówiła daléj.
— Był to widok rzeczywiście okropny. Jakaś półpijana, pół obłąkana kobiéta, którą tłum urągając się, otaczał... nie mogłam się o niéj nic dowiedziéć...
Zamilkła, staruszek patrzył zamyślony...
— Nieszczęśliwa — rzekł krótko — nieszczęśliwa...
— Lecz — czy by cóś na poprawę jéj losu, dla... uczynienia go znośniejszym nie można przedsięwziąć
Pleban głową potrząsł, patrzył ciągle na nieznajomą, przysłuchiwał się jéj głosowi i dumał.
— Któż ona jest? niespokojnie dodała przybyła, WP dobr. wiedziéć o tém musisz?
Kończyła, gdy wikary ukazał się w progu i skinął na proboszcza, mówiąc półgłosem.
— Pan Skórski przyjechał, i chciałby się widziéć.
Słowa te były wymówione tak, że je przybyła usłyszéć musiała; zerwała się z siedzenia, konwulsyjnym ręki ruchem narzuciła gęsty wola na oczy, i cała drżąca, jakby bezmyślnie cofnęła się wgłąb pokoju. — Proboszcz to widział.
— Poproś go aby u was na mnie zaczekał, rzekł, — pani by zapewne było przykrém, spotykać się tu z znieznajomymi...
Nieuspokojona tém jeszcze kobiéta, stała w oknie kryjąc twarz.
— Niechcę przeszkadzać — odezwała się.
— Proszę pani siadać, pan Skórski poczeka na mnie... u ks. wikarego....
Znikł ks. wikary, drzwi się zamknęły i podróżna wróciła ku swemu krzesłu. Proboszcz ciągle się w nią wpatrywał, choć już nie zdjęła zasłony i uchyliła tylko nieco, aby miéć wolne usta.
— Zdaje mi się, — odezwał się głosem smutnym, żeś mnie pani pytała — kto ona jest? Przebacz, starym jestem i kapłanem, wolno mi więc odpowiedzieć wam jak owieczce... jak niewieście. — Na co ta ciekawość