Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
55

składu całego! Ta klacz także piękna! a czy młoda?
— Trzy w czwartym.
— Ona jeszcze się złoży i zgrubieje!
— A zapewne.
Nareszcie wybryknął przed gankiem tęgi koń gniady.
— A to silny i piękny koń! zawołał Bałabanowicz. Co za pierś! Chodzi on już w zaprzęgu?
— Zaprzęgany na biczowych! odpowiedział P. Mateusz misternie. Czy mi się zdaje, czym podobną do niego trójkę widział u Pana?
— U mnie? zdziwiony rzekł skąpiec, a gdzież?
— Przechodziły gdzieś konie pańskie! w drodze.
— Bydź może, w istocie mam podobne.
— Tylko trzy?
— Trzy, tak jest, trzy.
— WPan Dobrodziéj naturalnie potrzebujesz czwartego, będziesz je zapewne czwórką przedawał. Bałabanowicz zląkł się, żeby mu po pijanemu nie kazano konia kupować i ponuro odpowiedział.
— Nie, nie, ja nie koniecznie potrzebuję! mam nawet upatrzonego podobnego?