Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
42

— Ale Mości panie, pamiętać także trzeba o tém, żeby zaraz od żony wymódz zapisy!
— To się rozumie.
— Inaczéjbyś miał ręce związane, i byłbyś tylko panem dochodów. Potrzeba się nam będzie starać, aby stara za życia dała wam folwark jaki w posagu. Czy jéj niedość będzie Złotéj woli?
— Zapewne, ale —
— Mnie się zdaje, że my to zrobim przez Bałabanowicza. Prawda, że jemu o to chodzi, żeby rządzić całym majątkiem, ale postąpiwszy mu coś.
— Dawszy mu co w łapę —
— Rozumie się nie wprzód, aż do intercyzy przychodzić będzie. Stary filut mógłby ci figla wypłatać.
— To się rozumie, Sędzio.
— A teraz, sza! cicho! ani słowa nikomu! Sąsiedzi i dawni konkurenci mogliby nam przeszkadzać przez samę zazdrość, bo im się zdaje, że kiedy oni poszli z kwitkiem, to i wszyscy harbuza dostaną. A wielka rzecz, że im się nie udało, kiedy każdy z nich miał na sercu, żeby przynajmniéj jedno jeśli nie więcéj, głupstwo