Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
174

w życiu chciała być piękną i młodą, przekonała się że jeszcze nią była. O! cóż to były za chwile roskoszne, kiedy Anna z tém przejęciem się, jakie daje miłość, opisywała Ordędze swoje życie, swoje męczarnie, kiedy mu się słodko skarżyła na niedolę, i pytała naiwnie, czy wszystkie kobiéty skazane są tak cierpieć.
— Mój drogi, mówiła, od czasu mego dzieciństwa nikomu jeszcze nie zwierzyłam się poufale, nikomu szczerze się nie wylałam, nikt mnie nie chciał zrozumieć, wszyscy śmieli się ze mnie! A ileż to łez moich niepoliczonych noc i dzień spadało, które Ciotka i mąż jak zbrodnią mi wymawiali. Pierwszych lat pobytu u Ciotki zdawało mi się, że przeszedłszy z objęcia mamy, w ten zimny świat jakichś inszych ludzi, nie wyżyję, nie potrafię do niego przywyknąć, ale musiałam i cierpiąc oswoiłam się z niemi, choć ich nawzajem nie pojmowałam, jak oni tak żyć mogli? Ciotka wydała mnie za mąż, nie pytając czyli tego chcę czy nie, wiedząc nawet żem się lękała jak śmierci tego zamęzcia, pewna iż do męża przywyknę i że między dwóma ludźmi może być tylko różnica twarzy i postawy, nie pojmując jak Bóg dziwnie