Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
173

Papieża i prosić, aby ją od ślubów uwolnił. Marzyła jak dziecię! a ktoby jéj myśli podsłuchał, zaledwieby mógł uwierzyć prostocie kobiéty, na którą całą szkaradą swego cynizmu, swego niedowiarstwa, oddychał zepsuty człowiek. Lecz ona zepsuć się nie mogła, bo zaraza zepsucia wchodzi tylko do tych, którzy już są usposobieni do jéj przyjęcia, w których duszy jest szczelina otwarta, ona się zgorszyć nie mogła, bo nie pojmowała całkiem złego, nie było na nie miejsca w jéj anielskiém sercu.
Uczuwszy miłość Anna całkiem nowy świat ujrzała odsłaniający się przed sobą, wszystko jéj się tłumaczyło, odkrywało, pojęła życie. Dotąd ciągle cierpiąc, jedną tylko stronę rezygnacij rozumiała wszystko co ją dotykało, sądziła, że to uczucie jest najważniejszém i jedyném nieodbitém, teraz przekonała się że tylko pomocniczém było. Łatwo biédna uniesiona obecném szczęściem, zapomniała przeszłości, wcielając się w teraźniejszość, dziwiła się nawet jak wprzódy żyć mogła. Całkiem nowe skarby odkryła w muzyce, którą już nie jak sztukę, lecz jako tłumaczenie uczucia pojęła, całkiem inaczéj widziała siebie, i pierwszy raz