Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
128

potrzeci raz zawarła śluby! Wiadomo Pani, że nie wiek starym czyni, ale niezdrowie. Dzięki Bogu Pani czerstwa jak rydz, zdrowa jak rybka i nie wygląda na trzydzieści.
— Pleciesz Bałabanosiu, pleciesz, ktoby zaś chciał się o mnie starać?
— I wieluby się takich znalazło! Pani —
— Pochlebnik z ciebie —
— Toby dopiero była fimfa dla P. Mateusza, mówił Bałabanowicz, bo on tak już jest pewny sukcessij, że radby moją Dobrodziéjkę, choć dziś widzieć na marach!
— Ach! cóżto za szkaradny człowiek, mój Bałabanosiu!
— Szkaradny pani! szkaradny! a chytry jak wąż! On to i mnie stara się ugłaskać, probując czy przezemnie nie trafi do Pani; ale mnie nie przekupi! Spędziwszy tyle lat, mam przywiązanie i wierność nienaruszoną dla tego domu i dałbym się zarznąć za moją Dobrodziéjkę!
— Poczciwy Bałabanosiu! bądź pewien mojéj wdzięczności! Poczciwy!
— On tak tylko czyha, że wcześnie już porobił układy o dobra, które po Pani na nich spaść mają.