Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
90

wolą i wybredzać! Tego chcę, tego nie chcę! Ja jestem twoja dobrodziéjka i opiekunka, mnie twoi rodzice ciebie oddali, i powinnaś mi być posłuszną. Idź Aspanna do krosien, no! cóż to są znowu za łzy! Idź sobie, idź! Żolka precz z kanapy, niepoczciwa suka!
To mówiąc mocno rozgniewana Podkomorzyna wzięła karty i okulary, siadła przy stoliku i zaczęła kłaść kabałę. Anna już się więcéj nie odezwała.