Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dobna, ażeby to bez wiedzy wyższych władz uczyniono... więc się wprędce dowiedziéć muszą i — spodziewam się, że nas uwolnią. Jużciż w Saksonii jakaś sprawiedliwość i porządek istnieje, więc choćby omyłka się stała, to ją wprędce naprawią.
Pomyślał potém Wojski, iż w tém być może także intryga Wita, który mógł doszpérać przybycia Piotra, zobaczyć go gdzie i — może postarał się, aby go wywieziono. Dokąd? — naturalnie, nie gdzie indziéj, tylko za granicę. Zdało się nieco dziwném Wereszczace, że jadąc w tę stronę, mostu nie przebywali. Ale w tym popłochu mógł téż nie uważać, kiedy go minęli. Nie. lękał się tak bardzo o siebie, pewien, że wprędce rzeczy wyjaśnić się muszą. Żal mu było Piotra, którego rozpacz przeczuwał, choć twarzy dojrzéć nie mógł.
Zdawało się potém panu Wojskiemu, jakby z lewéj strony przez okno dojrzał wody błyszczącéj, która się ciągle im ukazywała z jednego boku. Miałażby to być Elba... i coby ona tu robiła?
Nie spuszczał oka, licząc prawie drzewa nad drogą i owe jasne błyski wody. Ale szczupłe zakratowane okienko nie wiele mu widziéć dozwalało, a noc ciemna trwała ciągle...
Powóz stanął znać dla przemiany koni, słychać było rozmowę żołnierzy, fukanie i nawoływanie, potém ruszył się znowu i jechali daléj. Drzwi nawet nie otworzono i nie spytano ich, czyby czego nie potrzebowali. Postanowili téż nie żądać nic, dopókiby