Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XIV. Zmartwychwstanie.

Podróż Wojskiego z panem Piotrem przeciągnęła się dość długo; nie mieli się czego śpieszyć tak bardzo, a Zagłoba obawiał się raczéj niż pożądał zobaczyć znowu te miejsca, w których tyle różnych wspomnień, bolesnych sercu zostawił. Zatrzymali się dni kilka w Warszawie, potém Wojski zażądał od pana Piotra, ażeby z nim zajechał do Zdunek do matki i tam sobie odpoczął. W drodze, chociaż nie śmiał jeszcze całéj prawdy, jakiéj się domyślał, powiedziéć przyjacielowi, przygotowywał go ciągle do tego, iż Marya i dziecię zapewne nie żyją. Piotr milczał, lecz dopóki najmniejszą mógł miéć nadzieję, trzymał się jéj z uporem, który Wojskiego czasem dziwił, a niekiedy do pewnéj przyprowadzał niecierpliwości.
Tak dojechali do Zdunek i siedli tu odpoczywać, bo Wereszczaka chciał matce nagrodzić długie roz-