Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 1.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

von Schwalbe, był rodzajem Don Quichota do wieku i obyczaju zastosowanego.
Od dzieciństwa dostawszy się na dwór saski, z Augustem II podróżował niegdyś do Hiszpanii i do Włoch, włóczył się potém po wszystkich niemieckich Kurfürstów dworach, odprawując turnieje, do pierścienia goniąc, bijąc się, pojedynkując, rąbiąc, wojując, pijąc i kochając w dosyć łatwych do kochania owego czasu pięknościach.
Nie było nadeń człowieka wyższą czcią przejętego dla króla JMości i jego dzieł Herkulesowych, bardziéj zakochanego w przyjemnościach ówczesnego dworu saskiego, w jego świetnych zabawach, ucztach, maskaradach i pijatykach. Ilekroć mówił o tém, wzdychał i łzy ronił, iż nie mógł już towarzyszyć królowi i jego dworowi w dalszych przygodach, o których nie wątpił, że się do końca żywota Augusta II przeciągną. Tymczasem podagra, nogi opuchłe, ręce nabrzękłe, bezwładność, nie dozwalały mu ruszyć się z Borszczówki, do któréj zajechał z nadzieją, że ją zadzierżawi lub sprzeda, a sam do Drezna pod Georgenthor powróci na łowy do Moritzburga na bale do Pillnitz, na zabawy w królewskim zamku. Choroba go tymczasem przykuła, złamała i zmusiła siedziéć tu w kraju, z którego ludźmi ledwie się połamanym wielce językiem mógł rozmówić, a co gorzéj nawykły do zbytków, wiejskiego życia skromnego nie znosił.
Przekonawszy się, że już chyba choróbsko mu nie