Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 1.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pierwszy, czemu nie mam mówić, że za starego pana lepiéj było, kiedy my to wszyscy przecie myślimy.
Tamten już nie odpowiedział nic, ino ramionami ruszył i wódką popił, ale Kubala się odwrócił i zapytał:
— E! żebyście téż mi raz onę historyę o starym panu powiedziéć chcieli? Com was o nią pytał, com prosił, a jakbyście mi niedoufali... nic z was wyciągnąć nie mogę. Przecieżem ja nie jaki człek, coby ludzi winował, że tak myślą tako chcą i czują. U mnie taki ów pan dobry jak i drugi.
— Czemużbym nie miał gadać? rzekł drugi podochocony. Przecież co ja wiem i co powiem, to wiedzą wszyscy i gromada poświadczyć może. Wróbleć o tém na dachu śpiewają.
— O, no to tak, przerwał jeden ze starszych, ale ucz-że się młody wróblu ze starych wróbli. Cyrkają one głośno na dachu, a czorta zjesz, żebyś ich zrozumiał. Wróbel nie wyśpiewa przed wroną...
— Ojcze, przerwał Kubala, nie czyńcież mnie wroną, bo się urażę, jam taki wróbel szary jak i wy, wierzcie mi.
— A cobym nie miał mówić? bronił się młodszy, cobym nie miał powiedziéć?...
Starzy dźwignęli ramionami, ten począł. Ścisnęli się tylko do kupki, aby kto niepotrzebny nie podsłuchiwał.
— Za starego pana, mówił, lepiéj tu było wszyst-