Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przynosząc list, który pod adresem malarza przywieziono. Zrazu obojętnie go na stole położył Leon, ale gdy ha adres zwrócił oczy, pobladł i pochwycił żywo rozdzierając kopertę. Jan usunął się na bok i przypatrywał obrazowi.
Tymczasem artysta pożerać się zdawał papier, który oczyma przebiegł niespokojny, i począł widocznie poruszony przechadzać się po pokoju... łatwo się było domyśleć, że pismo to, przyniosło mu jakąś wiadomość niepokojącą i smutną.... Bronicz chciał odejść, Leon go zatrzymał.
— Nie idź — rzekł z wyrazem prostoty — nie zostawuj mnie samym, nie będę panem siebie, osamotnienie złym jest doradzcą.
— Ale cóż się stało?
— List... od niej!
— Od kogo?
— Mówię ci, od niej.
— Z Warszawy...
— Nie, z Sadogóry, ale coś się stało, czego pojąć nie mogę... jej ręka, a myśl i smutek cudzy, cierpi... tu nie ma tajemnic, potrzeba cały przeczytać, aby lepiej zrozumieć i poradzić, mam-li jechać? czy zostać? obawiam się znowu wrócić do mego szaleństwa, z któregoby mnie już drugi raz nie uleczyła Borowa.
List Bulskiej w następujących był słowach:
— „Czy pozwolicie szczęśliwi odezwać się do was z daleka i zapytać o życie wasze? Myśl moja pragnąc się orzeźwić leci tam i pogląda na spokój dni waszych i gdyby umiała zazdrościć, o! zazdrościłaby go pewnie, nie mogąc z wami podzielić! Powiedz mi panie Leonie, w długim liście o sobie, o wszystkich, z którymi żyjesz, wiele, wiele, opisz mi zajęcia, słowa, uczucia, przyszlij mi długi dziennik Borowski, potrzebuję się nim orzeźwić, pocieszyć szczęściem cudzem, nie mając, nie mogąc mieć swojego.
„Znałeś mnie wesołą, szyderską i swobodną jak dziecię; minęły te czasy nieopatrznej młodości, dziś starą jestem, zwiędłą, znużoną, zbolałą. Uciekłam z Bo-