Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do miasta, a choć to się jak można najrychlej uciszyło i skończyło, byli przez okna świadkowie, kupa otaczała budynek, opowiadano sobie w ogródku w najrozmaitszy sposób wypadek.
Na nieszczęście utaić powodu nawet nie było można: Bulski, włóczący się po miasteczku i miejscach publicznych od pół roku, znany był doskonale wszystkim, słyszano go czytającego regestr, i domyślano się łatwo, o co poszło.
Karola, nie czekając dalszych następstw, przyjaciele namówili aby odjechał do domu, i z nim razem wynieśli się cichaczem do mieszkania jego w hotelu. Potem, osadziwszy go już bezpiecznie, sami do awantury nie chcąc się mięszać, drapnęli do domów, zostawując go aby się sobie wytrzeźwiał i namyślił co począć dalej. Młodzieniec szamotał się długo, wreszcie sen go jakoś zmorzył, i dopiero nazajutrz rano przypomniał sobie, że mu sekundanta szukać było potrzeba. A że mało kogo znał, w pierwszej chwili myślą padł na Dahlberga, do którego udał się co prędzej.
Jakkolwiek Warszawa jest wielkiem miastem, a ruch ma który by jeszcze większemu wystarczył, pod pewnemi względy jest sobie mieściną małą, i to jej nasz własny daje charakter. Wszyscy się tu znają, wiedzą o sobie, ciekawią na drugich, a najmniejszy wypadek rozchodzi się natychmiast, podawany z ust do ust jak w powiatowych naszych małych miasteczkach. Nie bez tego żeby nowinka, cyrkulując z ust do ust, po troszę się nie przebierała, nie stroiła, i nie powiększała, boć to ludzka rzecz, że każdy tworzy historją wedle swego widzimi się; jedni ją jak Thiers, drudzy jak Michelet, inni jak Thierry opowiadają, a każdy inaczej, i dójdź-że tu prawdy, jeśli łaska!
Hrabia Dahlberg już o wszystkiem wiedział, a że powtórzono wypadek, ogromne mu nadając proporcje, zatrwożony był rozgłosem jaki mieć mógł i strapieniem, które musiał ściągnąć na hrabinę.
— A cóżeś to najlepszego zrobił! — zawołał ręce