Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tego także nie mało: ten bałwan Dahlberg, który nigdy nie będzie miał rozumu... jakiś Niemiec, Włoch... a tych co po nocy chodzą i niewidocznie się podkradają... kat policzy! Takiego szatana drugiego na świecie nie ma
— Oho! o kimże to on mówi? — podchwycił z cicha Karolek, podpojony już trochę, zbliżając się do drzwi... — to coś ciekawego.
Ruch jego nie uszedł baczności hrabiego Bulskiego, który podwójnie był pijany, trunkiem i gniewem, i skinął na wieśniaka.
— Ciekawyś synku — rzekł poufale dobywając listę z kieszeni — chodź tu, a dowiesz się o wszystkiem... przeczytam ci regestr ofiar JW. hrabinej Doroty z Czeszaków, primo voto... secundo hrabiny Bulskiej, a tertio.
Wyraz, który tu został dodany, tak był szkaradny że Karolek osłupiał; ale w nim krew na krzywdę kobiecą zakipiała.
— Jakie pan masz prawo — zawołał — szkalować w publicznem miejscu kobietę?
— E! e! paniczyku gorący, zapłaciłem to prawo pół miljonem majątku, zdrowiem, spokojem i życiem mojego dziecka!
I począł czytać swój regestr, dodając komentarze najosobliwsze. Karol nie wysłuchał dwóch wierszy, a już rzucił się ku potwarcy i zgnieciony papier wparł mu w gardło.
Rozruch się stał wielki. Wołyniak był silniejszy od wszystkich razem znajdujących się w pokoju starych wygów, którzy tknąć go nie śmiejąc, wrzawy tylko narobili.
Bulski miotał się skrzywdzony, Karola porwali jego towarzysze i odciągnęli wreszcie.
Wymieniono bilety natychmiast, pojedynek był nieuchronny: zaczerwieniona twarz i pełna papieru gęba hrabiego czyniły go koniecznym; wyplunąć obelgi razem z papierem nie było podobna. Karol ogniście zapalony wrócił do swego pokoju, tamtego zaraz uwieziono