Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czało ich tam u nóg moich tylu, że ich dziś i przypomnieć trudno... Młodość a piękność, moje dziecko, to wielki skarb, tylko, że jak to jest, to Bóg znowu rozumu nie daje, a po niewczasie dopiero przyjdzie opamiętanie. Szalało się! szalało! Co to twarzyczka a oczko! człowieka poprowadzisz choć w piekło, byle umieć koło niego chodzić! kogo zechcesz będziesz miała, a jak się rozkocha to go ze skóry drzyj nie piśnie! Trzebaż korzystać póki pora, bo to z tego wielkiego ognia, potem węgle i sadza tylko, i tyle tej gorącej miłości, póki mu się drożysz... O! żebym ja była miała rozum...
Kto tam wie, co ciebie czeka, moje dziecko — dodawała żebraczka — ale żebym ja miała twoją twarzyczkę i lata, o! ho! wiem cobym zrobiła, i chodziłabym w złocie... Dopierobym ich przymęczyła, dopierobym się naśmiała i nahulała pomiatając nimi. Ja nie byłam taka ładna jak wy, bo to takich mało na świecie, miałam tylko stanik wcięty, i buziak różowy i oczy figlarne i ząbki białe, a bywało jak chcę kogo zdurzyć, jak popatrzę, jak się tam smutnowato uśmiechnę, a minkę zrobię... to jakby wędkę rzucił, i ryba jest...
Tak było i z księciem J.... pamiętam w teatrze... wszedł śliczny chłopczyna z wojskowymi, a brzęczeli szabelkami, a świeciło na nich i kapało od srebra i złota... ja siedziałam na dole z drugą, on jakoś spojrzał na mnie, e! i oczów już nie odlepił odemnie, ja się śmieję i śmieję... Nazajutrz jużeśmy jechali na Bielany... głupiam była, bo go trzeba było z miesiąc potrzymać, byłby mi dał czapkę złota, jakbym chciała, ale mnie wówczas aby pohulać, aby się pośmiać i w co ubrać i ludzi za sobą prowadzić! Wy nie uwierzycie, bo i drudzy wierzyć nie chcą, co to ja miałam za pokoje aksamitami powybijane, jakie suknie, jakie brylanty i stroje, jakie sługi i powozy... Ale wszystko djabli wzięli potem i zjadł młody chłopak, com się do niego jak głupia przywiązała... Alem się nahulała! nahulała...