Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

codzień chodziła pod kapliczkę spotykając się zawsze z Anielą, która jakby w młodości sieroty przypomnienie własnej widziała, z zajęciem i miłością poglądała na nią. Przyszło do tego, że warszawianka przywiązała się do Dosi, i tak się rozgadała, że jej nawet o swej przeszłości przebąkiwała, rozumie się, malując ją nie tak może jak była, ale w stosownych barwach dla tej, przed którą się popisywała... Opowiadanie to nie małe na sierocie zrobiło wrażenie.
Trawińska była niegdyś piękną dziewczyną, i z usług u dworu bogatych państwa kasztelaństwa, wyrwała się na swobodę ze swoją młodością i krasą; kochali się w niej z kolei młodzi i starzy, co miała kobieciarzy Warszawa. Ktoś ją woził za granicę, chodziła w atlasach i brylantach, wreszcie jak to zwykle bywa, spadając coraz niżej z więdnącą młodością, dostała się do szyneczku na służącą, i w końcu nie mając już co robić w Warszawie, przywlokła się do rodzinnego kąta na starość. To życie swoje umiała jednak tak barwić i opisywać Aniela, że obrazami jego zawróciła się głowa sierocie; a dawała jej przy tem po swojemu stosowne nauki.
— I jabym — mówiła — mogła dziś nie na rozdrożu siedzieć, a gdzieś w pałacu na kanapie stare gnaty pieścić... alem rozumu nie miała moje dziecko; wierzyłam każdemu, każdy mi się poczciwy wydawał, litość mnie zaraz brała nad lada człowieczyną i tak zmarnowałam życie, doczekawszy się, ze mię starzy przyjaciele błotem później obryzgiwali.... Trzeba mieć rozum, a ze świata żartować, to dopiero dobrze... nikomu nie ufać, to nikt nie zdradzi, a w młode lata o starości pamiętać. Żebym ja tak była robiła... nie takby mi dziś było... Zaznałam ja rozkoszy... taż to waćpanna nieuwierzysz, książe J... tydzień się we mnie kochał, kiedy za nim cała Warszawa biegała i piękne panie się wściekały; woził mnie na Bielany karyklem swoim czterma siwoszami, i podarował taki pierścionek, co mi za niego później żyd jucha, choć złodziej, dał w ostatniej potrzebie jeszcze kilkaset złotych... klę-