Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z ciebie paniczyk.
Nie odpowiedziałem nic, choć doprawdy mój wytarty surducina studencki i całej chłopskiej nie wart siermięgi.
Coś mi się zdaje, że ojciec ma jakieś dla mnie dotąd nie objawione zamiary; słyszałem jak z matką szeptali o mnie, Anna szyje bieliznę, mają posyłać po krawca, a jak zechcą mnie oporządzać, to ich niezmiernie kosztować będzie, bo tu grosz wiele znaczy, i dając go ubogiemu, matka dobrze ogląda czy nie ostatni wyjmuje ze szufladki.

2. lipca — Wtorek.

Ojciec kazał najmitowi orać, chodził do żyta, ale jeszcze zielone, żąć go nie pora, może tydzień postać, byle jak w przeszłym roku, o czem mi Andzia mówiła, przed samem żniwem nie spadł grad i nie zniszczył ciężkiej pracy. Czegoś zebrawszy z kufra grosz jaki był, ojciec pojechał i nie ma powrócić aż wieczorem z miasteczka; chciałem go wyręczyć, ale mi przy domu i matce zostać kazał.
Ze wszystkiem się kryją przedemną, widzę że ciężarem im być muszę; wyrwałem się o południu do chłopa, żeby mnie żąć nauczył, bo słyszę że ojciec o najemnika się kłopocze, tobym mu darmo użął choć kilka kopek i toby się zdało. Wyobrażam sobie jakiegoby to narobiło śmiechu, gdyby kto z tych moich towarzyszów szkolnych, co to po sto złotych tracili na orzechy, pierniki, jeśli nie gorsze wydatki, zobaczył mnie teraz z zakasanemi poły uczącego się machać sierpem, po zdaniu egzaminu i odebraniu patentu! A! niech się sobie z Bogiem śmieją! ja powtarzając Georgiki będę swoje robił! Chłopek, gdym mu się otworzył z tem, że chcę żąć, począł się śmiać, spojrzawszy na białe ręce moje.
— A to taki paniczyku na co? zapytał, kładąc sierp za pas.
Nie chciałem kłamać. — Widzisz mój Wasylu, ja tu jeszcze pobędę. Zdałoby się ojcu pomódz i kopę użąć, kiedy się najemnika do żyta brać musi, a grosza