Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rafjalnej szkółce. Gospodarka, moje dziecko, dobre to dla tych co nic więcej nad nią nie potrafią, albo dla takich co jak ja po głupiemu wolą biedę a swobodę, niż trocha niewoli i tłuściejszy chleba kawałek.
— Ale tymczasem ojcze, przerwałem, niechbym się zdał na cokolwiek.
— Co to gadać! czas stracisz sam i mnie go ujmiesz, nimbym cię do czego nałamał, rychlej sam zrobię.
Spojrzałem na jego siwa włosy oblane potem rzęsistym i gdyby mi się dziś zaprzedać przyszło nie wiem jak, gotów jestem na wszelka ofiarę, żeby mu już tej zabójczej ująć pracy. Widziałem z daleka jak stawał kilka razy na zagonie, piersiami robiąc i szukając powietrza którego mu brakło, jak opadały mu ręce; on się zabija — a milczy i przyznać nie chce.
Kiedym mu powiedział, że dla nich chcę pracować, sfukał mnie ogromnie. — Patrzcie mi jaki dobrodziej! niech-no ci tylko co zarobisz na chleb powszedni wystarczy, a Panu Bogu podziękujesz. My się bez ciebie obejdziemy, byleś się ty bez nas obejść potrafił. Tymczasem głowy sobie nie łam, jedz, odpoczywaj i siły nabieraj na przyszłość, kto wie jaka cię czeka.
Podsłuchał mnie gdym matce mówił o moich nadziejach, że ich z tego stanu wyprowadzić muszę, i za to burę oberwałem. — A co ci się zda, rzekł, że mi tak nie dobrze? co ty sobie myślisz, że gdybym chciał, nie miałbym i ja tłustszego kawałka i politurowanego stołka? a co mi z tego? Tambym ja może poniewierać się musiał i kłaniać, a tu ja pan i kwita.
— Czemuż, zapytałem, nie chcesz mi pozwolić także tego szczęścia zakosztować?
— A że to na wszystko im potrzeba przyczyny? odparł ojciec — waści wychowano już nie do sochy, nie byłbyś z nią szczęśliwy jak ja.
— Toż i ojciec się do niej nie wychował, były lepsze czasy, odpowiedziałem.
— Insze, dudku, a nie lepsze... Ja ci mówię, że co ja to nie ty, i czasy też nie wczorajsze, i taki z sukmaną na plecach byś nie wytrwał, to darmo — już