Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXX.

Nazajutrz i dni następnych Puzonów, którego wyobraźnia silnie była zajęta pięknością nadzwyczajną Heli, nie mogąc przypuścić, żeby tak była istotnie niedostępną i dziką, jak mu ją malowała starościna, wysłał potajemnie na zwiady swoją policyę sekretną dla dokładnego wywiedzenia się o stanie i położeniu Heleny. Ludzie, co koło podobnych spraw chodzić przywykli, wybadali wszystko; doniesiono mu bardzo szczegółowo, kto była, gdzie i z kim mieszkała. Dowiedział się nawet więcej, niż starościna, która ją miała za siostrzenicę, bo o tajemniczem pochodzeniu, o zupełnem sieroctwie, ale zarazem o nieposzlakowanej sławie, pracowitem życiu i niezmiernem ubóstwie.
Strzegł się odrazu wydać z tem przed Betiną, o czem się dowiedział, aby nie okazać przed nią, iż jej nie ufa; ale przekonał się, że inaczej, jak za pośrednictwem Betiny trudno mu będzie bliższe zawiązać stosunki.
Paliła mu się głowa, niecierpliwił się, biegał, nareszcie wymógł to na Betinie, iż mu oznajmi, kiedy Hela będzie u niej, aby ją przecie mógł poznać bliżej...
Z wielką trudnością przyszło starościnie skłonić dziewczę, aby na dłuższy czas do niej przyszła... ale Betina miała na to sposoby: pod tym tylko warunkiem przyrzekła robotę, zagroziła, że odmówi pomocy wszelkiej, udawała obrażoną i zagniewaną...
A Julka mała leżała chora, matka płakała dnie i noce, a biedna Hela kochała je obie i serce jej pękało, gdy im dopomódz nie mogła! Robota i zasiłek od starościny musiały starczyć na wszystko, bo innych środków nie było.
— Moja Helusiu — szeptało jej chore dziecię, zarzucając wychudłe rączki na szyję — moja ty siostrzyczko droga... ty tak teraz rzadko posiedzisz przy mnie, a ja tak ciebie kocham... mnie tak z tobą dobrze... Gdy wezmę dłoń twoją i położę sobie pod głowę... to usypiam tak słodko... i zdaje mi się, żem zdrowsza... żem bezpieczniejsza, kiedy cię czuję przy sobie...
— O! pieszczotko ty moja — mówiła jej Hela — pomyśl... ja przecie pracować muszę, żeby wam nie być