Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVIII.

Bacciarelli nie miał najmniejszego powodu ukrywania się z historyą pięknego dziewczęcia, które spotkał w pozie tak malowniczej wśród Miodowej ulicy. Nie przyszło mu nawet na myśl], by księżna wojewodzina, osoba stojąca tak wysoko w opinii publicznej, iżby jej nikt nawet posądzać nie śmiał o chwilową słabostkę — miała cierpieć na przypadkowem podobieństwie do jakiejś ubogiej istoty, której kaprys losu dał rysy innego rodu... piękność, która dla ubogich jest często klęską i ciężarem, a zawsze niebezpieczeństwem.
Najśmielszy nawet umysł nie mógł się ważyć na jakieś niedorzeczne przypuszczenia. Mówił więc o tem naadzwyczajnem podobieństwie sieroty do księżny wojewodziny głośno, nie tając się z podziwem, i obudził we wszystkich ciekawość oglądania piękności, którą taki znawca wysławiał.
Wielkie panie niedowierzająco mówiły o tem, utrzymując, że Bacciarelli postarzał się, stracił smak i wzrok potrosze, bo gdzieżby znowu dziecko ludu śmiało być arystokratycznie pięknem, nie mając do tego prawa?
Utrzymywano, że delikatnej różnicy, jaką stanowi rasa i krew, Włoch nie potrafił ocenić i wziął nieforemną karykaturę za prototyp idealny... Spierano się o to, a co najgorzej, nadto się tem zajmować zaczęto.
Musimy też tu słówko dodać o ks. wojewodzinie. Była ta pani wśród tego wieku, społeczeństwa i jego obyczajów istotą zupełnie wyjątkową, osobą surowej cnoty, powszechnie szanowaną, na którą najzłośliwsze języki targnąć się nie śmiały. Powątpiewano wielce, czy była w pożyciu szczęśliwą — wiedzieli jednak wszyscy iż nawet szczęście poświęciłaby obowiązkom. Żyli już od lat kilkudziesięciu z ks. wojewodą, jednakże dzieci im Pan Bóg odmówił. Była to egzystencya jednostajna, wspaniale wyglądająca z daleka, przepychem ozłocona, a wydająca się jakoś smutnie... Choć żadna chmurka nie zaćmiła dotąd błogiego horyzontu tego dobrze dobranego stadła, które za przykład wskazane być mogło — jednakże nikt nie zazdrościł im... a szczególniej wojewodzinie. Będąc widocznie najszczęśliwszą, kochaną, szano-