Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czem nie powiedział, nie przestrzegł... Wszak Szwedzi jutro być mogą... Jestem oburzona, zła! gniewna! Opuścili nas wszyscy! Gdyby nie pan wojewoda i jego dwór, zginąćby tam przyszło...
— Pani podczaszyno, — odezwał się Pełka — jestem najlepszym świadkiem, że pan nasz miłościwy doniedawna sam pewien nie był, co pocznie...
— Gdyby nie pan wojewoda! — powtarzała piękna pani...
Pięknej Jadwisi główka wychyliła się z powozu nieco, oświecona odblaskiem łuny pożarnej, oczka jej padły na Pełkę... Zdawało mu się, że mu nieprzyjazny znak dawała...
— A waszmość dokąd to? — zapytała podczaszyna.
— Ja... gdziekolwiek, byle się bić ze Szwedem, — odparł Pełka — jadę do Krakowa, co dalej pocznę, nie wiem... Lecz pani...
— Ja jadę do króla na Bielany, aby się go radzić, a potem szukać królowej, schronić się... tu nigdzie człowiek spokojnie miejsca zagrzać nie może.
Pełce chciało się bardzo zbliżyć do powozu od strony Jadwisi — stamtąd mu wojewoda zapierał drogę i pocisnąć się nie dawał.
— Prawdziwie nie wiem — odezwał się — ani jak prędko, ani gdzie znowu będę miał szczęście widzieć panią dobrodziejkę i pannę Jadwigę... niechże mi wolno będzie tu jeszcze raz je pożegnać i prosić, abym zapomniany nie był.
Podczaszyna zmierzyła go oczyma zamyślona... Schwytała w tej chwili wzrok jego ku Jadwisi skierowany, zżymała się jakoś gniewnie znowu i dała mu znak, aby się ku niej zbliżył. Wychyliła się ku niemu, piękną główkę zasłaniając rączką.
— Nie patrz tam daremnie — rzekła drżącym głosem... — Ten kąsek nie dla was! Głowy sobie tem nie psuj. Jeśliś kiedy myślał, że z te-