Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A gdyby je i miał, — rzekła podczaszyna — na mężczyznę jeszcze niestary! prezentuje się bardzo pięknie... wygląda lepiej, niż młodych wielu...
— A zakochany! zakochany! — śmiejąc się, mówiła córka — a! żeby mama wiedziała!
— Wiem to i widzę doskonale... — odparła podczaszyna.
— Cóżby mi mama radziła?... — poczęła z rezygnacją Jadwisia, składając ręce na piersiach.
— Powiem ci szczerze... — rzekła matka — ma lat dwa razy tyle co ty! Cóż to złego? prędzej możesz być wolną! Zobaczysz świat, dwór, ludzi... a przecież ci coś zapisać musi? Inaczejbym cię nie wydała... Chodkiewicz musi czekać na matkę, Pac na braci... reszta to szlachta, albo imiona bez pieniędzy! Co tobie, co nam po tem!
— Więc będę księżną! — odezwała się z lekkiem westchnieniem Jadwisia. — Ja myślę, moja matuniu, że i na dworze cesarskim niebardzo źle będę wyglądała... w sukni dworskiej i fryzurze! Włożę wszystkie moje diamenty po wojewodzie, nawet sznur wezmę do sukni. Ubiorę się cała czarno z koronkami... Matusia powiada, że mi tak najlepiej do twarzy... Drzwi się otwierają... Marszałek oznajmuje... Jaśnie oświecona księżna Prońska, podkomorzyna cesarska!! Wchodzę... Przed cesarzem wszak trzeba przyklęknąć? prawda?
— A! dziecko ty moje! — rozśmiała się mimowoli podczaszyna — już ci się śni dwór...
— Pewnie! takem go ciekawa!
Uderzyła się w rączki białe.
— Nic się nie zlęknę... i samego cesarza rzymskiego oczaruję... Choćby był stary, choćby był jaki... to go muszę zbałamucić! Cha! cha!...
— Więc z ks. Prońskim mówić mogę? zapytała podczaszyna.
— Ja się spuszczam na matunię — mówiła Jadwiga — niech matunia mówi... Stary jest, to