Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że jak niestrawny pokarm, odyma; rodzi pychę, czyni człowieka niedostępnym. Tylu jest nań chciwych, tak nieustanne są napaści na kieszenie żydowskie, iż dziwować się nie godzi trochę grubijańskiéj obronie. Zresztą powiem jeszcze uniewiniając trochę mych współwyznawców, że odpychani od towarzystwa, wszędzie spotykając kose wejrzenia, szyderstwa źle ukryte, wstręty i uprzedzenia, nie mogli nabrać uprzejmości. Cywilizujcie nas panowie, dobremi przykłady.
— Więc handel, rzekł Boakoam, my wam damy maniery, a wy nam trochę waszego praktycznego rozumu.
— Zgoda, odparł śmiejąc się Jakób, ale jeszcze jedno. Mówiłeś pan tylko co o tych ludziach z szorstką skorupą, z nieprzyjemnem obejściem, ja panu zaręczyć mogę że ci ludzie tak dumni, nieprzystępni, często nawet niegrzeczni, czynią, pomimo to, tyle dobrego, że ich o nie z powierzchowności nawet posądzić nie można.
— To prawda, że nie można! rzekł Boakoam.
— W obec panów, mówił Jakób śmiało wśród zakłopotanego milczenia, w obec reprezentantów przeszłości mówić o tém co nią już być nie może, bardzo trudno. Jednak pozwolicie mi, jako żydowi,