Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale ludzkością, w losach pojedyńczéj jednostki nie ma téj całości jaka jest w dziejach, jednostki są to kamienie budowy....
— Zaprawdę, przerwał w téj chwili Henryk wstając, pan, panie Jakóbie, jesteś ze wszech miar człowiekiem szczęśliwym; masz wiarę, cel wżycie, spokój, no — i na niczém ci nie zbywa.
— A pan? nie możeszże pozyskać tego wszystkiego?
— Nie, odparł Henryk, ja życie wycisnąłem jak cytrynę, smaku w niém nie ma, została łupina, żyję bez celu, nie wierzę w nic, wszystko niemal śmieszném mi się wydaje... choroba wieku. Pańskie mrzonki lepsze są od rzeczywistości.
— Ale ja ich wcale nie mam za mrzonki, odparł Jakób, dla mnie są one rzeczywistością żywą, a wasz ten realizm trupem i zgnilizną.... Daruj mi pan, wracasz do kraju, jest tam wiele do czynienia, chciéj, żądaj, śmiej, a natchniesz nowym duchem życie swoje....
Henryk śmiał się ale boleśnie.
— Pojadę, rzekł z cicha, ale nie do kraju jeszcze, i nie po to co wy mi radzicie tak zbawiennie, mam teraz co innego do roboty.... Zgadnijcie?! Ruszę w ślad za Baronem i Muzą, będę ich