Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

postrzeżone, łączące i rozsypujące po kraju który dla Moskali mało był znajomym a więc groźnym.
Pułkownik chodził więcéj rozgorączkowany niż wesół, dyktował raport który miał wyprawić, liczył straty i przeklinał. Spierano się o liczbę ludzi których podać miano za zabitych, ale koniec końcem ów zawsze powtarzający się oficer ranny i jeden żołnierz poległy poszli do urzędowego sprawozdania, resztę trupów zostawiono do dalszego rozporządzenia. Jest to niezłą rachubą mieć zawsze trochę nieboszczyków w zapasie.
Raport wzmiankował o ujęciu głównego dowódzcy i o mającem się spełnić nazajutrz powieszeniu go dla przykładu... na rynku miasteczka. Ta wieść o szubienicy i dekrecie doraźnym mocno dotknęła Jakóba; czuł obowiązek ludzki, jeśli nie ratowania nieszczęśliwego, to osłodzenia mu chwil ostatnich.
Gdy na dole przycichło nieco począł rozmyślać coraz gorącéj, czyliby mu się co dla skazanego zrobić nie udało; zwierzył się téj myśli staremu. — Jankiel głową poruszył smutnie.
— Jak tam chcecie, rzekł, ale to się na nic nie przyda — a zwrócić może na was niepotrzebnie uwagę.... Mnie nic oni nie zrobią, wiek trochę a zresztą broni mnie to żem widoczniéj ży-