Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w mojém życiu, skosztowałam nicości i śmierci. Ta wieść zabijała wszystko nawet przeszłość i wspomnienia... odbierała mi całego ciebie.
— Mnie jednak nawet na myśl przyjść nie mogło, bym spełniając dobry uczynek miał jeszcze zyskać tę zasługę męczeństwa zań.
— A! gdybym ja tę sierotę biedną wziąść mogła, którą ty wziąść chciałeś, odezwała się Tilda, a! jakbym była szczęśliwa... ale ja jestem panią a niewolnicą w tym domu, stroją mnie jak oblekają sprzęty ażeby świadczyły o pana dostatkach, szanują mnie bo się nazywam jego żoną, mam wszystko co zbytek mieć każe i duma jego wymaga, ale jestem... niewolnicą! Ścielą mi kwiaty pod nogi, aby je świat widział; nieraz pozazdrościłam ubóstwu pracy, nawet nędzy, wśród téj duszącéj atmosfery woni i przepychu.
Od niejakiego czasu nawet prawie nie widzę ludzi, Henryk się zamyka ze swém towarzystwem moskiewskiém lub razem z niem spędza dnie całe u Wtorkowskich; do mnie nie przyjdzie nikt, chyba lekarz gdym mocniéj chora, roczny urzędnik mego zdrowia, lub ubogi któremu nie mam co dać, bo nic nie mam, wszystko to pożyczane.
Westchnęła.