Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dotyka trupa, zbliża się doń, zdaniem wszystkich rabbinów, wolen jest od grzechu.
— Zobaczymy co duchowni powiedzą, odparł Mann, zobaczymy....
Właśnie w téj chwili otwarły się drzwi i poważny siwy starzec w starodawnym ubiorze polsko-żydowskim wszedł do pokoju. Pozdrowili go wszyscy z uszanowaniem, był bowiem rabbinem, a prócz tego czczono go z rozsądku, wyższych umysłowych przymiotów i prawości charakteru. Twarz jego wyrażała ten wielki spokój dusz poczciwych, które ziemskiemi troskami dotknąć się nie dają.
Mann usiłując go co żywiéj uprzedzić, a może zdanie swe jako przekonanie większości mu przedstawić, począł żywo mówić przeciwko udziałowi w pogrzebie.
Stary usiadł, słuchał milczący, cierpliwy, gładząc brodę i niedając najmniejszéj oznaki jakie ona na nim czyniła wrażenie. Wszyscy byli doń zwróceni i czekali. Jakób jakkolwiek pragnął, głosu zabrać nie śmiał, postanowiwszy jednak późniéj stanąć w obronie swoich przekonań, jeźliby było potrzeba.
Mann, że mu się nie sprzeciwiano, nabrał odwagi, był gwałtowny i popędliwy; stał się przeko-