Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

każe się domyślać, że działasz w sensie tych ludzi, których reprezentujesz....
— Ja? spytał Jakób.
— No, mimowolnie, mówił Mann. Otoż powiem ci że skompromitujesz siebie i nas swojém postępowaniem....
Jakób ręce skrzyżowawszy na piersi, nieco szydersko uśmiechnięty, cierpliwy choć mu się to wszystko w głowie pomieścić nie mogło i wydawało się chwilami jakby był na jakiejś złéj komedyi, słuchał.
— Rząd na takich jak ty ludzi najbaczniejsze zwraca oko, z nich wnosi o nas wszystkich. Co znaczyła twa rozmowa niedawna u Wtorkowskiéj z hr. Baworowem i pułkownikiem Sofronow, przy radzcy Pikulińskim, który ją rozniósł po mieście? co znaczą twe konszachty z takimi waryatami czerwonymi jak ci dwaj co ztąd wyszli dopiero? Ty się widocznie garniesz do rewolucyi, a to jest szaleństwo. Mniejsza zresztą o ciebie, jeśli ci się marnie ginąć podoba, ale powtarzam, nas kompromitujesz... jesteś na widoku.... To tak być nie może.
— I cóż więcéj? spytał poczynając się już niecierpliwić Jakób.
— Ale zdaje mi się że to com powiedział do-