Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zdradzaj kraju... nie występuj przeciwko tym co idą bronić go od sromoty...
— Ja? spytał Jakób, któż mnie o zdradę posądzić może?
— Są tacy, rzekł Iwaś, są tacy! głos ich może przemódz w radzie, a może być potrzebnym przykład jaki głośny, mnie tam nie będzie aby cię obronić... możesz paść ofiarą.
— Dla czegoż ja właśnie? Zmieniłżem zdanie? obiecywałżem kiedy więcéj?
— Masz nieprzyjaciół, rzekł Iwaś.
— Ja? nie wiem.
— Mówię ci że ich masz i niebezpiecznych... Zarzucają ci potajemne stosunki z Moskalami w domu twéj narzeczonéj.
— Ale ja nie mam narzeczonéj!
— Przecież tu, na pierwszém piętrze.
— Nigdy narzeczoną moją nie była i nie będzie.
— Wszystko to jedno, ale bywasz w tym domu, bywasz u Henryka Seegla który jest źle notowany, głośno odzywasz się przeciwko nam... powstaniu... Rachują ci i to żeś odmówił podatku...
Jakób milcząc boleśnie się uśmiechał.
— Dziwna dola, rzekł, nieprzyjaciół tylko mam do koła! gdy ja w duszy nie jestem niczyim. Wszy-