Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Panie Hrabio, rzekł, zdaje mi się że przesądzasz nieco czyniąc Rosyą tak ubogą i tak słabą; państwa co stoją siłą samą są kruche. To co stanowi istotną ich potęgę, to duch który spaja; wy nie rachując na inne żywioły spójni jak na materyalne węzły ślepego posłuszeństwa..... źle rachujecie.
— Jak to? przerwał Hrabia, posłuszeństwo ślepe u nas jest naprzód czemś więcéj niż gdzieindziéj, bo jest dogmatem narodowym. Podnieśliśmy je do godności religijnego aforyzmu. Daléj jeszcze liczymy na coś więcéj, liczym na to co najlepiéj działa na ludzi, na strach, na pieniądze, na ordery, na rangi i ambicyą....
— A więc na słabości ludzkie? spytał Jakób.
— Bo przez słabą stronę tylko bierze się człowiek, przez Achillesową piętę, rzekł śmiejąc się Baworow. Wszystkie wasze piękne teorye moralne, idealne, duchowe, są to zabawki dla dzieci. Politycy i mężowie stanu winni się pilnować i trzymać tylko rzeczywistości. Rzeczywistością są więcéj wady ludzi niż cnoty.... Cnoty są komedyą chwilową, wady podstawą życia....
Muza się nareszcie obruszyła.
— A! panie Hrabio, rzekła, to okropna teorya.