Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i przybyłych spełniono, skończywszy wieczorne modły, ukazał się nareszcie w progu domostwa swego, wymawiając słowa:
— Pełen chwały Pan, niech wam da wszystkim dobry dzień świąteczny i rok dobry...
Obie córki starego zbliżały się naówczas po błogosławieństwo. Jankiel wyciągnął ręce składając je na głowie starszéj córki, a gdy koléj przyszła na Liję zadrżał, zatrzymał się nieco, lecz po chwili namysłu złożył dłonie na pochyloném czole dziecka; Lija czuła że ręka jego drżała mocno i głos drżał gdy wymawiał powtórnie:
— Niech Bóg uczyni cię podobną Sarze i Racheli i Lii.
Córki poszły potém do matki, która je błogosławiła i całowała, a łzę otarła nieznacznie końcem haftowanego fartuszka.
Stary zwrócił się potém do stołu.
— Pokój niech będzie z wami, rzekł, posłannicy aniołowie... anioły Najwyższego, który jest królem królów, Świętym, — niech będzie stokroć pochwalonym. — Niech przyjście wasze będzie w pokoju, anioły pokoju, anioły Najwyższego... pobłogosławcie nam w pokoju, anioły pokoju...
Powtórzywszy to wezwanie po trzykroć, dodał: