Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wet prosić na śniadanie, czego dotąd przykładu nie było; inni starali się mi dowieść, przekonać, że mnie od niepamiętnych czasów kochali tajemnie zawsze. Stałem się na raz bohaterem, gościem pożądanym i z niczego — człowiekiem. Wszystko to sprawił ów nagły spadek po Mosesie, którego ja w istocie prawie nie znałem.
Kilka miesięcy temu, stary przyjeżdżał do Warszawy; był to bliski krewny méj matki, aleśmy go po raz pierwszy w życiu widzieli.
Opiekun mój, wiedząc iż był bezdzietnym a bogatym, przyjmował go nadzwyczaj uprzejmie. Chociaż Moses miał lat blisko siedmdziesięciu, że był wdowcem, zdawało się iż miał jakąś myśl tajemną wydania za niego córki, ale to mu się zupełnie nie powiodło. Przez czas jego pobytu w Warszawie niemal codzień go widywałem, i o ile poznać mógłem, bo był milczący i skryty w sobie, zdawał mi się człowiekiem jeszcze przeszłego wieku, więcéj żydem niż dziś są wszyscy. — Wychowany i zamieszkały w Niemczech, przedstawiał typ u nas całkiem nieznany człowieka wykształconego, który się przecież rodzimego nie wyrzekł charakteru. Był wszakże Niemcem potroszę z pewnych względów; wiadomo jak poważną rolę w literaturze, ruchu