Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

form przyzwoitych. Miał téż ten instynkt zachowawczy despotyzmu który nie porywa się na to, czemu podołać nie może i o coby się rozbił, a ustępując słabość swą dał poznać.
Z teoryi jego wypadało że powinien był zawięzywać stosunki jak nąjrozleglejsze; jemu téż winien je byłem, gdyż sam nie miałem wielkiéj ochoty zbliżać się do ludzi, których zawsze brać było potrzeba, jak on się wyrażał, przebojem. Często wiódł mnie z sobą do domów i osób, o których wiedziałem że mu były nienawistne; nie cierpiąc ich wchodził przecież z uśmiechem, grał rolę życzliwego przyjaciela, przymówek nie rozumiał, nie słyszał co go obrażać mogło i nie zrażał się ani chłodem ani okazywaną mu niechęcią widoczną. Siłę i energią miał tak wyrobioną, że to co mnie oburzało najgwałtowniéj, na nim pozornie najmniejszego nie czyniło wrażenia — ściąwszy wargi, uśmiechał się tylko... Ale gdy mógł potém zrzucić maskę naówczas im dłużéj i głębiéj tajona tém straszliwsza buchała zeń nienawiść.
Nigdy téż nie darował urazy, nie przebaczył uchybienia, nie dał się przebłagać jeśli był dotknięty, mścił się nienasycony zemstą... Rozum tyl-