Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nas czy mamy iść ze szlachtą czy tam z kim innym, ale co jest lepsze dla kraju... który przyjmujemy za ojczyznę naszą?
— Wybornie! Ale któż nie widzi, podchwycił Henryk, że rewolucya jest zgubą, że się ona udać nie może, że pomagać jéj byłoby to kraj gubić!
Maleńki człowieczek, suchotniczego pozoru wystąpił, obejrzał się, odchrząknął, i pomału cedzić zaczął.
— Byliśmy długo w pogardzie i poniewierce, czas jest przedewszystkiém nie wdając się w żadne rafinowane patryotyzmy, myśleć o sobie. Wieśniak nas nie lubi, to prawda, ale ten jest głupi, my się go nie bojemy; szlachta nas nienawidzi, pomiata, upokarza. Interesem naszym jest ocalić się i bronić.
Jeżeli rewolucya niechybna, szlachta przez sam punkt honoru, choć nie z ochoty do niéj pójdzie, rząd który się jéj obawia i nie cierpi użyje tego pretekstu aby ją tępić, nękać, wywłaszczyć, wydusić. Zważcie panowie, jeśli my ocalejem, co za perspektywa? W każdym narodzie musi się wyrobić ponad massy jakaś intelligencya i rodzaj arystokracyi... my jesteśmy materyałem gotowym... zawładniemy krajem....