Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przypomni sobie łatwo każdy ze świadków tych chwil niezabytych nigdy, że pierwsze owe sceny zaszłe na Starém mieście, niespodzianie wcale przypadły dla ogromnéj większości mieszkańców Warszawy, w chwili gdy szlachta niemal cała królestwa, powołana na ogólne zgromadzenie Towarzystwa Rolniczego znajdowała się na obradach w stolicy.
Nikt wówczas nie przewidywał mogących nastąpić wypadków, nikt ich nie pożądał, niewidzialna jakaś ręka pędziła ku nim. Najgorętsi nawet czuli ten oddech piekący poza sobą, nie wiedząc z czyich ust wychodził.
Jakób wybiegłszy dnia tego z domu Bartolda, nie mógł się powstrzymać by nie pobiedz na to miejsce, gdzie się odbył pierwszy ten bój cichy, dziwny... przerwany nagle grobowém milczeniem... Po drodze mało kogo spotykał; ludzie niemi snuli się przesuwając do domów wśród mgły wilgotnéj