Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jak to? spytał, nie zgubiłeś téj mrzonki na bruku warszawskim?
Nie, odparł Jakób, przyszedłem z nią, chodziłem, wyniósłem i powracam niosąc nazad, myśl ta jest całém życiem mojém.
— Niestety! odparł Iwaś, przyszedłeś bardzo nie w porę! minęły dni proroków i prawodawców, przeszły te wieki, gdy człowiek energiczny pociągał za sobą tłumy.... Prozelityzm wszelki jest niemożebnością w społeczeństwie, w którém indywiduum tak samoistną gra rolę, gdzie każdy czuje się sobą i równo z wami uprawnionym do rozumowania, reformowania, postępowania wedle swojego własnego wewnętrznego głosu.
— Takby było jak mówisz, zawołał Jakób, gdyby w miarę jak się ogólne wykształcenie podnosi, nie winien był ów prorok nowy umysłem téż i cnotą dźwignąć się jeszcze wyżéj nad oświecone tłumy. Postrzeżenie twe trafne, ale wszystko się rozstrzyga miarą tego człowieka, który ma wywrzeć wpływ stanowczy....
— Maszże ty nadzieję dorosnąć do téj żądanéj wielkości? spytał niedowierzająco Iwaś.
— Ja nie wiem, rzekł Jakób spokojnie, ale samo poczucie posłannictwa jest dla mnie jego do-