Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łam! Musisz mi pan mówić o Italii. Ja ciągle matkę błagam aby mnie tam zawiozła.
— Bardzo mi żal żem dziś jakoś niewymowny, i że nie dosyć poznałem Włochy, rzekł Jakób, abym mógł coś o nich powiedzieć. We Włoszech potrzeba żyć aby je poznać, a nie jak ja je przelecieć.
— A! przepraszam, żywo podchwyciła Muza, to pewno, że świeżo do kraju przybywający, często więcéj widzi, lepiéj postrzega niż ten co się w nim urodził.
— Jest to po części prawdą, ale to się stosuje raczéj do zewnętrznéj fizyognomii kraju. Ducha jego potrzeba badać, upoić się nim, aby go poznać.
— Ale, wszak piękne są Włochy! spytała Muza.
Pytanie było niezręczne i oklepane, ale szło tylko o rozpoczęcie rozmowy, która ciągniona gwałtem musiała się wlec, służąc za pokrywkę gry zalotnéj, uczonéj, gry instynktu kobiecego który oczarować pragnie i używa ku temu wszystkich środków, jakiemi go obdarzyła natura. Muza w każdym ruchu, wejrzeniu, skinieniu, słowie była nieporównaną artystką, mówiła do zmysłów choć sama ich jeszcze nie miała, (znane jéj były z teoryi), do serca choć go w piersi swéj nie czuła, do próżności o którą posądzała każdego...; pochlebiała,